piątek, 4 grudnia 2009

Miłość książkowa

Zawsze, kiedy wciągnie mnie jakaś książka, zaczynam żyć odrobinkę w jej świecie. Często śni mi się czytana w ciągu dnia historia, jej bohaterowie i realia. Zdarza mi się przejmować nastrój bohaterów i odbierać go jako swój własny. Jeśli czytam smutną historię - płaczę, jeśli bohaterów spotyka coś zabawnego - uśmiecham się.

W tej sytuacji najlepiej na mnie i moją rodzinę wpływa czytanie optymistycznych historii, w których ludzie mają dla siebie wiele dobrych uczuć, kochają się czule, przyjaźnią trwale i są mili. Wpływa to na mnie zupełnie jak muzyka, która, jak wiadomo, łagodzi obyczaje. Staję się milsza, bardziej czuła i częściej się uśmiecham.

Toteż, jeśli Wy także wczuwacie się w czytane książki, serdecznie polecam lektury lekkie, pełne pozytywnych emocji i z happy-endem :)

środa, 25 listopada 2009

"Cena honoru"

"Cena honoru" Pauli Marshall to opowieść o dworze Elżbiety I w momencie, kiedy ma ona właśnie zostać koronowana. Wśród jej dworzan i dam dworu, pośród plotek i intryg, poznajemy naszych bohaterów: Penelope i Olivera. Zależności między nimi i innymi postaciami są skomplikowane jak w szekspirowskim dramacie (albo jak w życiu), a jeszcze bardziej zawikłany wydaje się wątek kryminalny - ktoś bowiem dybie na życie Olivera, który musi wciąż mieć się na baczności.

Książka wciąga, mimo woli próbujemy rozwikłać dworskie intrygi i odgadnąć, jak daleko sięga zażyłość drugoplanowych bohaterów. Ciekawie opisana jest również księżniczka, a potem królowa Elżbieta.

Dla miłośników powieści historycznych, staromodnych dialogów, romansu i dreszczyku emocji - na pewno godna polecenia.

wtorek, 10 listopada 2009

"Perfumy Kleopatry" - recenzja

Przeczytałam powieść, o której wspominałam niedawno, i spieszę donieść, że bardzo mi się spodobała. Spokojnie można powiedzieć, że przeczytałam jednym tchem - 400 stron w weekend.

Książka rzeczywiście, jak mówią opisy, jest bardzo zmysłowa. Opowiada historię kobiety, która po śmierci ukochanego męża w pogoni za miłością angażuje się w erotyczny związek z niebezpiecznym mężczyzną. Spora część akcji dzieje się w Kairze, scenerii egzotycznej, ciekawej i rozgrzewającej. W tle nabiera tempa druga wojna światowa, bohaterka jednak stara się to ignorować - do czasu.
Opisy scen miłosnych są śmiałe, co nadaje książce pikantnego charakteru, nic jednak nie ujmuje pozostałym wątkom. Historia wciąga, akcja się rozwija, całość zaś opisana jest w formie pamiętnika bohaterki, pisanego częściowo z perspektywy czasu. Dzięki temu mamy narratora wszechwiedzącego, nie stroniącego do zwrotów w rodzaju: "wówczas nie wiedziałam, że..." i "nie uprzedzajmy faktów". Stary zabieg, ale niezmiennie skuteczny.
Pamiętnik ten poznajemy przez pryzmat jednego z głównych bohaterów, otwierając pierwszy rozdział zapisków równocześnie z nim. Bardzo elegancka kompozycja szkatułkowa, czyli opowieść w opowieści.

Podsumowując, polecam tę książkę. Forma nienaganna, treść wciągająca. Nie dla purystów i na pewno nie dla nieletniej młodzieży, ale dla dorosłych ceniących dobrą rozrywkę - z pewnością.

wtorek, 3 listopada 2009

"Melancholijna poro, oczu oczarowanie"

Jesień...
Dla mnie ta pora roku jest porą książek znacznie bardziej, niż każda inna. Te długie popołudnia, ciemne i deszczowe, kiedy nic na świecie nie wygoniłoby mnie na dwór... Ten chłód, który skłania do wciśnięcia się w fotel, owinięcia kocem, postawienia pod ręką czajniczka herbaty lub kubka grzańca i - oczywiście - czytania, czytania, czytania. Jesienią połykam książki hurtowo, aż sama się sobie dziwię, skąd mam na to czas. A prawda jest taka, że zostawiam inne zajęcia, żeby sobie zagrzać kawałeczek miejsca pod lampą do czytania i nie wychodzić stamtąd, póki nie skończy się książka. Albo póki nie wystygnie herbata ;)

Co lubicie czytać jesienią? Ja o tej porze roku zabieram się za kryminały, thrillery i fantastykę. Im żywsze i bardziej wciągające, tym lepiej. Na kartach książki krew się leje, detektyw śledzi kryminalistę, bohater obłaskawia smoka, a ja raz na jakiś czas odrywam wzrok i rozglądam się po moim spokojnym, cichym, tonącym w przytulnym świetle mieszkaniu. Czy nie wspaniałe uczucie?

*Tytuł posta pochodzi z wiersza K. I. Gałczyńskiego

wtorek, 27 października 2009

Mediomaty

Mediomaty, czyli automaty do sprzedaży mediów, to urządzenia wprowadzone na rynek w 2008 roku przez firmę dMP4. W automacie takim można kupować utwory formacie mp3, programy, czasopisma i to, co interesuje mnie najbardziej, czyli książki, a konkretnie e-booki. Zakupione medium można wypalić na płycie lub zgrać na USB, a nawet na niektóre modele telefonów komórkowych.

Producent zapewnia, że jest to najskuteczniejszy sposób na promocję legalnych plików. A przy okazji wygodną, szybką, tanią i ekologiczną formą dostępu do muzyki, prasy i książek. Osobiście nie jestem wielbicielką e-booków - brakuje mi szelestu kartek, niezbyt lubię czytać z ekranu. Mimo to pomysł bardzo mi się podoba. Podoba mi się wizja dostępnych na każdym kroku automatów z literaturą.

Warto wspomnieć, że podobny automat stoi już od dawna przy Domu Książki w Olsztynie. Zawiera płyty z audio-bookami i jest dostępny całą dobę.

środa, 21 października 2009

Perfumy Królowej Królowych


Ukazała się właśnie nowa powieść Jiny Bacarr pod tytułem "Perfumy Kleopatry". Tytuł bardzo mi się podoba, Kleopatra jest bowiem jedną z moich ulubionych postaci historycznych. Książka opowiada podobno historię kobiety goniącej za coraz to nowymi doznaniami zmysłowymi, które stopniowo zaprowadzą ją dalej, niż się spodziewała. W tle rozpoczyna się właśnie druga wojna światowa, bohaterka zaś, będąc posiadaczką tajemnej receptury na zniewalający zmysły zapach, brnie w niebezpieczną grę. Jaką? Nie wiemy, opisy książki milczą bowiem w tej sprawie. 

Poprzedniej głośnej powieści Bacarr - "Blond Gejszy" - nie czytałam. Recenzje ma, łagodnie mówiąc, sprzeczne. Tę jednak kupię i przeczytam, choćby z ciekawości, jak zostały przedstawione realia przełomu lat 30 i 40 w Europie.

wtorek, 20 października 2009

Romantyczki i komputery

Kiedy czytałam pierwszy w życiu romans z wydawnictwa Harlequin, miałam jakieś 13 lat i powodowała mną ciekawość. Zupełnie nie pamiętam, co to był za tytuł i z jakiej serii, w mojej pamięci nie zachowało się także ani jedno słowo z treści.

Od tamtego czasu przeczytałam prawdopodobnie ponad tysiąc książek (licząc lekko - dwie na tydzień). Nic dziwnego, że większości z nich nie pamiętam. Ale do harlequinów raz na jakiś czas wracam i zauważam, że i one przeszły wiele w ciągu ostatnich lat ;)

Schemat pozostał ten sam, i nic dziwnego, jest on bowiem znakiem rozpoznawczym marki. Zawsze są to historie o miłości, zawsze dobrze się kończą i stawiają właściwe wartości na właściwych miejscach. Zmieniają się natomiast realia - i to także nie powinno dziwić, bo i czasy zauważalnie się zmieniły. Mentalnośc kobiet początku XXI wieku rózni się od tej, która dominowała w późnych latach osiemdziesiątych czy wczesnych dziewięćdziesiątych. Coraz więcej więc pojawia się opowieści o samodzielnych, twardo stapających po ziemi kobietach, które nie mają czasu na związek, dopóki w ich życiu znienacka nie pojawi się ON. Zastępują one dawne rozmarzone dziewczęta czekające na księcia z bajki.

Zmienia się też nieco otoczenie bohaterek - pisarki na szczęście nadążają za postępem i w nowych powieściach nie do pomyślenia jest, żeby bohaterka nie miała komputera czy telefonu komórkowego. Dzięki temu, że świat w książce jest tak podobny do tego za oknem, łatwiej nam, czytelniczkom, wczuć się w opowieść i przez chwilę poczuć się jak jej bohaterka.
Oczywiście zupełnie osobną sprawą są opowiadania z serii historycznej czy"Światowe życie" - one właśnie mają się różnić od naszej szarej codzienności :)

poniedziałek, 19 października 2009

Jesień

Lilu usiadła w fotelu i z westchnieniem ulgi wyciągnęła nogi, opierając je na podnóżku. Poprawiła sobie poduszkę pod plecami, upiła łyk herbaty ze stojącego na stoliczku kubka i otworzyła książkę na pierwszej stronie. Podniosła ją do twarzy i wciągnęła zapach...

Znacie to? Zawsze wącham nowe książki. Zapach papieru i druku to jeden z najprzyjemniej kojarzących się zapachów świata. Przypomina mi wszystkie chwile relaksu, od czasów szkolnych, a nawet wcześniej, bo czytać zaczęłam w wieku czterech lat. Zapach książki jest dla mnie jej nieodłączną częścią, tak samo jak ciche trzeszczenie kartek i okładki, której jeszcze nikt szeroko nie otworzył.

Piszę o tym, bo właśnie tęsknię za nową książką. Nie wiem kiedy przeczytałam wszystko, co czekało ostatnio na przeczytanie i brak mi nowej lektury. Mam oczywiście na półkach książki ulubione, książki-starych przyjaciół, ale te znam już prawie na pamięć i o ile mogę delektować się ich atmosferą czy językiem, o tyle nie powodują już one tego rozkosznego uczucia ciekawości: co było dalej?! Tego, które powoduje, że nowej lektury nie jesteśmy w stanie odłożyć aż do świtu, bo ciekawość nie pozwoliłaby nam zasnąć.

Zatem wybieram się na zakupy. Niekoniecznie fizycznie, może kupię coś przez internet, bez wychodzenia z domu. Jesienią zawsze mój entuzjazm dla sklepów internetowych wzrasta, bo zimna nie lubię - gdybym mogła, aż do kwietnia w cale bym nie wychodziła z domu, tylko siedziała przy kominku i czytała, czytała, czytała...